Everybody loves the things you do
From the way you talk
To the way you move
Everybody here is watching you
Cause you feel like home
You're like a dream come true
But if by chanse you're here alone
Can I have a moment
Before I go?
Cause I've been by myself all night long
Hoping you're someone I used to know
Złączone dłonie. Błyszczące oczy.
Serca bijące w jednym rytmie. Wyznania szeptane drżącym głosem, jakby w obawie,
że wypowiedziane głośno, prysną jak bańka mydlana i rozmienią się w nicość.
Szczere uczucie. Pierwsze, młodzieńcze. Pełne słodyczy, tym większej, że w
pełni odwzajemnione.
Myślał, że stracili to na zawsze.
Ale uczucie pozostało. Wystawione na ciężką próbę przetrwało i dojrzało. I
chociaż żałował straconego czasu, miał też za co być wdzięczny. Za swoich
synów, za futbol, za masę pięknych i ciekawych doświadczeń.
Ale teraz nie chciałby już
niczego innego.
Les siedziała na kanapie, wtulona
w niego, z kieliszkiem wina w dłoni. Zapadał zmrok, a oni po prostu rozmawiali
i snuli plany na przyszłość. Tak jak jedenaście lat temu, ale tym razem
ostrożniej. Nie wybiegając zbyt daleko do przodu, szukając kompromisów i
zakładając to, co możliwe do zrealizowania.
- Tak, myślę, że roczne albo
dwuletnie wakacje ostatecznie aż tak bardzo nie będą mi przeszkadzać -
uśmiechnęła się. - Zwiedzę sobie Paryż...
- I inne miasta...
- Jakie na przykład?
- Na przykład Londyn, Rzym,
Wiedeń... Co tylko zechcesz.
Ustalili, że pogra w piłkę na
najwyższym poziomie jeszcze rok lub dwa. Później albo zakończy przygodę ze
sportem, albo wzmocni ligę urugwajską. Wiedział, że dzieci w jego kraju byłyby
przeszczęśliwe, gdyby mogły przychodzić z rodzicami na jego mecze. Miał wielu
fanów na całym świecie, ale ci z Urugwaju byli dla niego szczególnie ważni. A
poza tym po prostu bardzo, bardzo chciał po zakończeniu kariery po prostu wrócić
do domu.
- A Madryt?
- Też.
- A... Neapol?
Spojrzał głęboko w jej błękitne
oczy i odpowiedział bardzo poważnie:
- Tak. Tym razem do Neapolu
polecimy razem.
Celeste pokiwała głową, zupełnie
spokojna.
- Dobrze. W takim razie zwiedzę
sobie Europę. Przez rok albo dwa. Ale potem wracamy do Urugwaju.
- Tak - potwierdził. - Już na
zawsze.
You look like a movie
You sound like a song
My God, this reminds me
Of when we were young
Przez tyle lat żyła w
przekonaniu, że nie tak to miało wyglądać. Ale teraz... teraz pomyślała sobie,
że może jednak tak. Że wszystko jest po coś. Że nie doceniłaby tego, co sobie
wywalczyli, w takim stopniu jak gdyby otrzymali to podane na tacy. Bez bólu i
komplikacji. Bez wysiłku.
- Edi, wyglądasz jak ostatni
wieśniak w tym stroju - zaśmiała się, patrząc na niego z czułością. Dres,
kapcie i jakaś stara kamizelka, chyba jego ojca. Nikt na tej podstawie nie
zgadłby ile pieniędzy posiadał Edinson Cavani. I między innymi za to go
kochała.
Ale on tylko uśmiechnął się i nie
przestawał razem z Lucasem i Bautistą delikatnie poruszać kołyską stojącą w
pobliżu kominka.
Czy kiedykolwiek przeszło jej
przez myśl, że pozna dzieci Ediego? Nie. Dawno, dawno temu była pewna, że jego
dzieci będą również jej, ale kiedy okazało się, że scenariusz uległ zmianie,
uznała, że ich drogi rozeszły się raz na zawsze.
Wyszło inaczej.
Synowie Ediego polubili Celeste,
a z zaciekawieniem i czułością powitali na świecie swoją nowiutką, malutką
siostrę. Nie potrafili się na nią złościć nawet kiedy płakała, prezentując moc
swoich płuc. A tę moc maleńka Nuria Cavani Martinez posiadała ogromną.
Była ulubienicą tatusia, braci i dziadków. Ojciec Celeste zwiariował na jej
punkcie i jej narodziny ostatecznie przełamały lody między nim a Edim. Nie było
łatwo, bo raz zawiedzione zaufanie trudno odbudować, ale skoro Celeste dała
Ediemu drugą szansę, jej ojciec też wreszcie odpuścił. Była mu za to
nieprawdopodobnie wdzięczna.
Edi podszedł do kanapy i
przykucnął, zaglądając Celeste w twarz.
- Kocham cię - powiedział i
pocałował ją w czoło. A potem po prostu wrócił do dzieci.
Ciągle jej to powtarzał. Ciągle utwierdzał ją w tym, że tym razem
naprawdę zrealizują swoje I żyli długo i szczęśliwie. Wierzyła mu. Od
trzech lat codziennie właśnie to czuła. Była szczęśliwa.
And a part of me keeps holding on
Just in case it hasn't gone
I guess I still care
Do you still care?
__________